czwartek, 13 listopada 2014

Prolog. "Ostatnia kartka z pamiętnika".

Drogi pamiętniczku!

Dziś uświadomiłam sobie kilka rzeczy. Jestem delikatna, jestem niczym jeden z najdelikatniejszych kwiatów. Może wyglądam na inną, ale to wszystko czysta gra. Aktorstwo to coś, co całkiem przyswoiłam. To normalne, kiedy grasz dwadzieścia cztery godziny na dobę. Kiedy jeden błąd może kosztować Cię więcej, niż to wszystko jest warte. Kiedy jeden krok w tył, oznacza wyautowanie z gry. Rok starań, bo przecież nie tak łatwo nagle się zmienić. Nie jestem tą dziewczyną co rok temu, nie ma mnie. Nie ma już nic. Oszukiwałam sama siebie, perfidnie sobie wmawiałam, że muszę być silna i codziennie rano powtarzałam sobie, że nie mogę się poddać. Zakładałam sztuczny uśmiech i szłam prosto przed siebie, aż pewnego dnia, ten uśmiech nie był fałszywy, po prostu poczułam wiarę w siebie i to, że to wszystko nie musi być takie. Ale to jak trzymać w rękach bardzo kruchą porcelanę. Jest w Twoich rękach, czujesz ją, ale zdajesz sobie sprawę z jej delikatności i wiesz, że wystarczy jeden nieodpowiedni ruch, żeby wszystko zniszczyć. A kiedy upadnie, nie poskładasz jej idealnie i nic nie będzie jak wcześniej. I tak jest ze wszystkim. Szczęściem,zaufaniem, miłością... Nic nie jest stałe. Tylko czy oszukiwanie samego siebie ma jakiś sens? Bo jeśli sami siebie oszukujemy, to jak możemy spojrzeć sobie w oczy, patrząc w lustro? Niszczę samą siebie i doskonale to wiem, biegnę przed siebie i nie zwracam uwagi na całą resztę, ale po drodze coś zgubiłam. Czym jest miłość ? Jak ją odnaleźć spośród tylu uczuć ? I najważniejsze, jak zrozumieć czy to na pewno ta osoba.. I wystarczy jedna chwila nieuwagi, żeby ten lód naokoło mnie, mur, który tyle czasu i bólu mnie kosztował, zaczął topnieć. Znalazł się ktoś, kto potrafi wydobyć na zewnątrz tamtą mnie. A ja... ja już przywykłam do tysięcy twarzy jak masek, które codziennie wszystkim przedstawiam. Trzeba się tylko pilnować, żeby się nie potknąć, bo wtedy, kiedy jestem na dnie, jestem sama. A wtedy trudno jest grać, bo nie mogę udawać, że nic nie ma znaczenia, kiedy w oczach iskrzą mi łzy. Nie mogę sobie pozwolić na porażkę, nie tym razem. Pozwoliłam sobie na jeden błąd, który już za dużo mnie kosztował. Nie mogę więcej stracić, bo to autodestrukcyjne działanie, niszczę sama siebie. Ale to wszystko i tak nie ma znaczenia. W końcu to mój ostatni dzień...


Odłożyłam powoli długopis, czując, jak moja ręka robi się coraz cięższa. Wzięłam głęboki wdech i ukradkiem spojrzałam na chłopaka, który siedział koło mnie. Minęły prawie dwa dni, a on nic nie jadł i nie pił. Tylko siedział, patrząc głęboko w moje oczy. A ja, opadałam już z sił. Próbowałam utrzymać się jak najdłużej, nie chciałam go opuszczać. Ale to musiało kiedyś nadejść.
-Kocham Cię. -szepnęłam, widząc łzy, napływające do jego oczu. To tak cholernie boli, patrzeć na czyjeś cierpienie. Poczułam wielką gulę w gardle. Nie wiem, czym była spowodowana. Możliwe, że bólem, lub strachem. Jednak nie boję się śmierci, tylko utraty najważniejszych osób.
-Ja Ciebie też. Pamiętaj, że spotkamy się w niebie. -przyłożył dłoń do mojej rozgrzanej twarzy.
Chciałam odpowiedzieć, lecz jedyne na co było mnie stać, to lekkie poruszenie ustami. Byłam bezsilna, nie mogłam władać żadnym mięśniem. Obraz zaczął mi się rozmazywać, a po chwili nastało najgorsze. Ciemność.
                                                               ~~~~~~~~~~

Witam, mam nadzieję, że dotrwaliście do końca. :D Jak widać, prolog nie mówi za wiele. Opowiadanie będzie o dość popularnej parze, która ma ogrom fanów, ale też są osoby, które za nią nie przepadają. Mam nadzieję, że nie zrazicie się, kiedy parring wyjdzie na jaw. Od razu mówię - to nie Leonetta. XD Chciałam też powiedzieć, że posty będą się pojawiały naprawdę bardzo, baardzo rzadko. Jeśli macie jakieś pytania, zapraszam na mojego aska. @fraiseenszanti
~F.E